//Kontraruch rowerowy na całej Kolonii Lubeckiego i Staszica

Kontraruch rowerowy na całej Kolonii Lubeckiego i Staszica

W zeszłym roku Zarząd Dróg Miejskich Warszawa zrealizował nasz projekt „Ochota na rower”, wybrany do budżetu partycypacyjnego. W 2015 roku poparło go w głosowaniu 746 mieszkańców Starej Ochoty i Filtrów, ale realizacja opóźniła się o trzy lata. Teraz wreszcie, zgodnie z założeniem projektu, na jednokierunkowych ulicach w tym rejonie dzielnicy dopuszczono jazdę rowerem w obydwu kierunkach. Obecnie już niemal wszystkie ulice na Kolonii Lubeckiego i Staszica (poza dosłownie paroma wyjątkami) są dostępne dla cyklistów jadących w każdej relacji.

Kontraruch rowerowy wprowadza się w strefach ruchu uspokojonego. Jego celem jest umożliwienie bezpośredniego dotarcia rowerem do celu najkrótszą drogą. Dzięki temu aby ominąć niedostępne odcinki ulic, rowerzyści nie muszą objeżdżać kwartałów dookoła, tak jak kierowcy innych pojazdów. Kontraruch sprzyja więc także oduczaniu cyklistów złego nawyku jeżdżenia chodnikami, które powinny być przestrzenią do wyłącznego użytku pieszych.

Zaletą kontraruchu jest też możliwość ominięcia nieprzyjaznych rowerzystom większych arterii, gdzie wiele osób obawia się poruszać jezdnią i wybiera chodniki. Jazda rowerem „pod prąd” jest przy tym bardzo bezpieczna – wbrew częstym wyobrażeniom. Cykliści i kierowcy dobrze widzą siebie nawzajem, a przy niskich prędkościach na lokalnych uliczkach nie mają problemów z mijaniem się. Kontraruch już od kilku lat obowiązuje na części Kolonii Lubeckiego (m.in. ulice Mochnackiego i Mianowskiego) i nie odnotowano tam dotąd żadnych istotnych zdarzeń.

Niestety drogowcy z ratusza – nie wierząc w respektowanie przez część kierowców przepisów obowiązujących w strefie tempo-30 – poszerzyli pierwotny projekt nie tylko o progi spowalniające i wyniesienia, ale także o jaskrawo żółte separatory i słupki, utrudniające łamanie zakazu parkowania w obrębie skrzyżowań. Łatwo zrozumieć ich nieufność, ale trudno pogodzić się z zeszpeceniem zabytkowej przestrzeni.

Przykłady z innych miast, także w Polsce, dowodzą, że kontraruch da się wprowadzać za pomocą samych znaków pionowych (tabliczek T-22 z napisem „Nie dotyczy rowerów”). Skoro w Warszawie nie jest to możliwe, to władze powinny wypracować inne formy zapewnienia bezpieczeństwa ruchu. Liczymy, że nad tym problemem pochyli się wicedyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Wojtek Wagner ze współpracownikami.