W jednym miejscu nic się poważnego nie stało dzięki uspokojeniu ruchu (progi zamontowane z naszego projektu BP). Drugie na skutek opieszałości władz miasta dalej stanowi śmiertelne zagrożenie dla mieszkańców.
TVN Warszawa: „Do wypadku doszło na ulicy Białobrzeskiej. Jak podaje policja, chłopiec przebiegał w miejscu, w którym nie ma przejścia przejścia dla pieszych. […] Nastolatek chciał odejść z miejsca zdarzenia. Zatrzymał go kierujący oplem i wezwał karetkę” (bit.ly/2J2YdYF).
Chłopak zapewne żyje albo nie jest ciężko ranny dlatego, że w tym miejscu są progi i kierowcy jadą 30 km/h, a nie 60 km/h, jak się zdarzało wcześniej. Progi, które z inicjatywy okolicznych mieszkańców zgłosił nasz radny Łukasz Gawryś do budżetu partycypacyjnego. Uspokajanie ruchu (w różny sposób, nie tylko przez progi) to naszym zdaniem najlepsza odpowiedź na pytanie, jak zwiększać bezpieczeństwo na drogach. Dlaczego tak dużo wagi poświęcamy tym sprawom. Mamy w tym poparcie wielu mieszkańców Ochoty, choć jednocześnie właśnie za to jesteśmy przez innych najbardziej krytykowani. Ale takie przypadki jak wczorajszy pokazują, że warto wprowadzać takie rozwiązania, bo są skuteczne i naprawdę mogą komuś uratować życie. Link do projektu: https://bit.ly/2YsFTNU
Niestety to niejedyny wypadek, który miał wczoraj miejsce na Ochocie. Jak podaje portal Nasze Miasto: „Dzisiaj ok. 13 na pasach przy skrzyżowaniu ul. Harfowej i Grójeckiej samochód osobowy potrącił kobietę, która poleciała kilkanaście metrów dalej” (bit.ly/2XcyJfj).
To kolejny już raz kiedy mieszkańcy na tym skrzyżowaniu narażają swoje życie i zdrowie. W audycie ochockich przejść dla pieszych, wykonanym przez Zarząd Dróg Miejskich Warszawa w 2016 roku, bezpieczeństwo osób przechodzących w tym miejscu przez jezdnię zostało ocenione na 0 (w skali 0–5). Po raz kolejny apelujemy do prezydenta Rafał Trzaskowski, radnych Jarosław Szostakowski, Ewa Malinowska-Grupińska: pomóżcie znaleźć brakujące pieniądze na przebudowę tego skrzyżowania. Rakowiec i Szczęśliwice czekają na zmianę w tym miejscu już co najmniej pięć lat.
Źródło zdjęcia: TVN Warszawa