W zeszłym roku przebudowano ulicę Andrzejowską – według projektu zgodnego z wnioskami mieszkańców z konsultacji społecznych, w tym także z naszymi propozycjami (bit.ly/andrz2019). Powiększono teren zieleni, ułożono nową nawierzchnię drogi, uporządkowano miejsca postojowe, zamontowano progi uspokajające ruch.
Ale przede wszystkim – wprowadzono strefę zamieszkania, czyli stworzono przestrzeń ruchu na jezdni, gdzie bezwzględne pierwszeństwo mają piesi. Mogą poruszać się całą szerokością jezdni (sprzyjają temu właśnie progi), choć mogą tamtędy jeździć – powoli! – także samochodami i na rowerach. Powinna to być bezpieczna przestrzeń – taka, gdzie (mimo dopuszczonego ruchu aut) mogą bawić się dzieci.
I po kilku miesiącach widzimy, jak w praktyce działają wprowadzone zmiany. Dzieci bawią się na Andrzejowskiej dosłownie, traktując ją jako przedłużenie podwórek, a piesi przemieszczają się ulicą bez obaw.
Mamy nadzieję na kolejne podobne zmiany na ulicach, gdzie priorytet zyskają piesi.
Mieszkam obok, przy ulicy Kaliskiej. Chętnie spotkam się z autorem tego artykułu, żeby na miejscu pokazał mi te bawiące się dzieci itd. Zapraszam do kontaktu na adres mailowy, jest podany w danych do komentarza.
Jak autor zamierza pisać rzetelnie, to zwracam też uwagę, że próg jest jeden, więc słowo „progi” nijak ma się do rzeczywistości.
Dziwię się, że można wypisywać takie brednie, bo ile razy tamtędy przechodzę, a coraz częściej rezygnuję, bo nie chce mi się użerać z kierowcami, schodzić itd., (tak, wiem, formalnie mam prawo iść całą szerokością ulicy, a samochody powinny stać i czekać, aż przejdę), to zastanawiam się co za intelektualny…. (może lepiej wykropkuję) zaprojektował w polskiej samochodowej rzeczywistości ulicę bez chodnika? Jak szanowny autor (niestety nie widzę podpisu pod artykułem) zna to nazwisko, to również chętnie poproszę o tę informację.