Łamanie prawa przez kierowców w tym miejscu to standard!Na tym odcinku Grójeckiej aż 68% kierowców łamało ograniczenie prędkości do 50 km/h. Codziennie ok. 100 pojazdów mknęło tędy szybciej niż 100 km/h. Piraci drogowi czują się bezkarni. Polska Policja powinna regularnie prowadzić kontrole w tym miejscu. Niestety w Polsce panuje przyzwolenie na prowadzenie samochodu niezgodnie z przepisami, a władze wyżej cenią komfort jazdy „szybko, ale bezpiecznie” niż życie obywateli.
Zarząd Dróg Miejskich Warszawa w 2017 roku wykonał pomiary prędkości chwilowej aut w odległości 300 metrów od miejsca wczorajszego tragicznego w skutkach wypadku. Wyniki są porażające. W ciągu dwóch dni badań 197 pojazdów przejechało tamtędy z prędkością 100 km/h, dwukrotnie przekraczając obowiązujące ograniczenie. Aż 68% przekraczało dozwoloną prędkość. Skoro ponad 2/3 kierowców rażąco łamie prawo, to kodeks drogowy jest fikcją. Trudno się dziwić, że rozwijając takie prędkości w gęsto zaludnionej części miasta zdarza się, że kierowcy tracą kontrolę nad pojazdem. Ofiara ich błędów padają piesi – bez szans na przeżycie uderzenia przez rozpędzony pojazd.
W zeszłym roku nareszcie przebudowano niebezpieczne skrzyżowanie Grójeckiej z Harfową i Racławicką, instalując sygnalizację. Wcześniej podobna zmiana nastąpiła po drugiej stronie wiaduktu, na skrzyżowaniu al. Krakowskiej z ul. Instalatorów. Jednak kiedy kierowcy widzą zielone światło, nic nie powstrzymuje ich przed rozwijaniem dużych prędkości na 300-metrowym odcinku prostej szerokiej drogi przez wiadukt.
Codzienne zagrożenie ze strony pędzących kierowców to efekt (braku) działań państwa. W 2016 roku samorządy pozbawiono możliwości ustawiania fotoradarów. Rządowa Inspekcja Transportu Drogowego przejmowała je przez kilka lat. Nowych ustawia się jak na lekarstwo: niedawno szumnie zapowiedziano dodanie w Warszawie zawrotnej liczby… trzech fotoradarów (sic!).
Mandaty za przekroczenie prędkości są śmiesznie niskie, bo nie były podwyższane od lat 90. Jakby tego było mało, prawie połowy z nich nie daje się wyegzekwować z powodu przepisów, których rząd od lat nie jest w stanie poprawić. Mimo zapowiedzi zmian po tragedii na Sokratesa premier Mateusz Morawiecki nic w tej sprawie nie zrobił, choć minął ponad rok!
Efektem jest bezprawie, panujące na polskich drogach, które są jednymi z najbardziej niebezpiecznych w Europie. Zagrożenie dotyczy szczególnie pieszych, którzy w naszym kraju mają nawet 10 razy większe szanse ponieść śmierć w wypadku na drodze niż w najbezpieczniejszych krajach UE.
Dopóki władze państwowe nie zabiorą się poważnie za zwalczanie zagrożenia ludzkiego życia i zdrowia na drogach, niewinni przypadkowi przechodnie będą rozjeżdżani przez bandytów, zwykle nie ponoszących adekwatnej kary. A takie wypadki, jak wczorajszy na Grójeckiej albo dwa lata temu na Sokratesa, będą się powtarzać.
Link do badania: https://services7.arcgis.com/…/Fea…/0/140/attachments/26