Wspomina Zbigniew Rozner: „Przyszedł rozkaz chyba w przeddzień Powstania, że spotykamy się na Ochocie na ulicy Barskiej 3, hasło: «Do pani mecenasowej.» [To] było hasło do otwarcia drzwi i w ogóle wpuszczenia do bramy. Tak się zaczęło Powstanko. Aż przykro wspominać – żadnego uzbrojenia, nic. Dali nam po jednej «filipince» – po granacie. […] Nie można było głowy wychylić z ulicy Barskiej, taki ogień szedł z Akademika, bo mieliśmy zdobywać Akademik. […] Tylko udało nam się zdobyć plebanię kościoła Świętego Jakuba. To był cały sukces. […] Nie można było wyjść z Barskiej pokazać głowy, bo od razu dostawał od snajpera. «Jerzy» mówi: «Chodźcie chłopaki, idziemy na strych zobaczyć co widać na Placu Narutowicza». Drabinę skombinowaliśmy, przystawił, mówi: «Trzymajcie, żebym się nie zwalił». Wszedł na drabinę z pepeszą bębnową ruską i ledwo wszedł, schylił głowę, patrzymy on się zwala, leci na dół. Dostał od Niemców… Za pół godziny już nie żył chłopak. Upadając, lecąc […], uderzył bębnem pepeszy o szczebel drabiny, […] bęben się wygiął. Nie można było strzelać. Pochowaliśmy go na trawniku, na Barskiej przy domu. Wziąłem pepeszę, przywłaszczyłem zadowolony. Tylko udało nam się zdobyć plebanię kościoła Świętego Jakuba. To był cały sukces. Lotnicy niemieccy tam byli. Potem była szamotanina. Niemców prawie że nie widzieliśmy. Naraz się zjawił, wjeżdża w naszą uliczkę Barską, jeden samochód niemiecki, drugi wjeżdża. Nie wiedzieli, że tu są powstańcy. Wzięliśmy szkopów do niewoli. Z tym, że [w] pierwszym samochodzie okazało się, że był Norweg, nie Niemiec. Nawet przesłuchiwałem Norwega. W tamtym było dwóch Niemców, żołnierze zwykli”.
Wspomina Stanisław Owczarczyk, który 1 sierpnia 1944 roku także znalazł się ze swoim oddziałem w domu przy Barskiej 3: „jeden Niemiec został zabity, drugi wzięty do niewoli. Oni jechali akurat motocyklem i wjechali na Barską. Myśmy rozbili ten ich motocykl granatami. Uciekli. Była tam jakaś stajnia dla koni, jakieś zabudowanie koło kościoła. Tam się skryli. Jeden strzelał, ranił naszego kolegę, [który] dostał w nogi… [My] wtedy granatami… Mieli tam chyba stena. Załatwili jednego [Niemca], a drugiego [wzięli] do niewoli. […] Nie wiem, co się z nim później stało. Pamiętam, w tym bloku przy ścianie były schody kręcone… Prawie na każdym stopniu stało nas po dwóch. Jakoś pięć pięter miał ten dom. Nie pamiętam tego. Ale wysoki [był]. I każdy starał się kopnąć [jeńca] w tyłek z zemsty”.
Oba cytaty pochodzą z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego
relacja Zbigniewa Roznera: https://www.1944.pl/archiwum…/zbigniew-rozner,479.html
relacja Stanisława Owczarczyka: https://www.1944.pl/archiw…/stanislaw-owczarczyk,1180.html