Plac Zawiszy to jedna z najkoszmarniejszych przestrzeni publicznych w naszej dzielnicy. Czy mógłby być jeszcze bardziej niewygodny, nieprzyjazny, nieludzki? Tak, i było to całkiem realne zagrożenie!
We wrześniu 1972 roku Miesięcznik Stolica opublikował entuzjastyczny artykuł o koncepcji „poprawy układu komunikacyjnego” poprzez „wykształcenie obwodnicy śródmiejskiej”. Właśnie powstawała Trasa Łazienkowska, którą otwarto w 1974 roku. Następnym krokiem miała stać się budowa zespołu ślimaków i estakad, łączących bezkolizyjnie Aleje Jerozolimskie, Raszyńską, Towarową i Grójecką.
Biuro Studiów i Komunikacji Miejskiej ustaliło, że aż połowa pojazdów na skrzyżowaniu tych tras skręca. W związku z tym postanowiono maksymalnie ułatwić manewry we wszystkich kierunkach. Efekt pracy projektantów w postaci makiety, zaprezentowanej w gazecie, przypomina koszmar senny. W bezpośrednim sąsiedztwie centrum miasta, wśród gęsto zabudowanych kwartałów i w sąsiedztwie zabytkowej stacji filtrów miał powstać rozległy węzeł autostradowy z jezdniami na trzech poziomach.
Ruch pieszy uznano za „bardzo ważny problem”, jako że powoduje on „duże kolizje w związku z lokalizacją w pobliżu takich obiektów jak dworzec PKP, łącznie z przystankiem linii średnicowej Ochota, pawilony handlowe i zespół budynków mieszkalnych oraz przyszły hotel Orbisu” (zamiast tego ostatniego dwie dekady później powstał hotel Sobieski). Dzisiaj nie sposób czytać tego bez uśmiechu, ale w czasach dominacji urbanistyki modernistycznej naprawdę tak myślano.
Szczęśliwie reżim Gierka splajtował, zanim udało mu się zrealizować tę szaloną koncepcję. Niestety ubocznym tego skutkiem jest niedokończenie aż do dziś przebicia Alej Jerozolimskich od Dworca Zachodniego w kierunku centrum. Wraz z przebudową placu Zawiszy oraz zmianą charakteru sąsiednich ulic Grójeckiej i Raszyńskiej to najważniejsze wyzwania infrastrukturalne w tym rejonie Ochoty.
Oczywiście inwestycje te należy zrealizować w myśl zupełnie innych założeń niż tamte sprzed 47 lat. Chociaż i teraz daje się czasem słyszeć – całkowicie już anachroniczne – wywody o łączeniu estakadami Towarowej z Raszyńską albo drążeniu tunelu w ciągu Alej Jerozolimskich. Szczytowy moment takiego sposobu myślenia o mieście minął pół wieku temu. I oby nigdy nie powrócił.
Zdjęcia za: Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa