Przy ul. Raszyńskiej 58, nieopodal pomnika Lotnika, rośnie stary wiąz. Ma 21 metrów wysokości i 219 cm obwodu pnia. Rośnie tutaj już od ponad 80 lat. Widać go na zdjęciach sprzed wojny i zaraz po niej. „Za Niemca” nawet zmężniał. Przeżył powstanie i zagładę Ochoty, gdy obok wypalały się domy. Ale czy przeżyje czasy wolności i dostatku?
Bo ten wiąz ma tu niełatwo. W otoczonej brukiem misie jest mu bardzo ciasno, dokuczają zanieczyszczenia z jezdni, a korona ciąży. Pień drzewa (fachowo: przewodnik) jest nieco pochylony, ale wciąż stabilny. To prawie cud, że wciąż żyje. Większość jego rówieśników z sąsiedztwa dawno poszła pod topór. Niewiele ma miejsca, by czerpać z ziemi wodę, tlen i sole mineralne. A jeszcze samochody rozjeżdżały jego korzenie.
Na naszą prośbę dobrzy ludzie zaopiekowali się starym drzewem. Zieleń Warszawska otoczyła je płotkiem, a Zarząd Oczyszczania Miasta Warszawa zablokował śmietnikiem wjazd do misy. Może dzięki temu wiąz będzie tu rósł nieco dłużej.
Taki jest los drzew przyulicznych w całej naszej dzielnicy. Cieszymy się ich widokiem, cieniem i szumem na wietrze, ale też widzimy w nich przeszkodę dla własnej wygody. A potem, gdy jest już za późno i warkocze piła łańcuchowa, pomstujemy na drwali, nie pamiętając nawet, że sami przyczyniliśmy im pracy.
Podziękowania za pomoc w tej „drobnej zmianie” niech zechce przyjąć także Zarząd Dróg Miejskich Warszawa, który jednocześnie zapowiada, że wkrótce zdecydowanie polepszy się los wszystkich drzew na tym odcinku Raszyńskiej. Oby! Trzymamy za słowo