//U „zorganizowanych” inteligentów

U „zorganizowanych” inteligentów


Kamienica przy skrzyżowaniu Grójeckiej z Wawelską za kilka lat dobiegnie setki. Mimo to od pierwotnego wyglądu różni się dziś tylko niższymi dachami. Poważnie uszkodzone już podczas wrześniowej obrony Warszawy, odbudowano po wojnie, nieco zmieniając kształt. Niższe kondygnacje przed wypaleniem ocaliły solidne murowane stropy Kleina.

Wytrzymałą konstrukcję, oryginalny wystrój i komfortowe (jak na tamte czasy) wykończenie budynek zawdzięcza projektantowi: Bronisławowi Colonnie-Czosnowskiemu. Architekt był zarazem prezesem Organizacji Inteligencji Polskiej, która po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku dążyła do integracji elit spod różnych zaborów i z emigracji. Działała prężnie głównie w Bydgoszczy, ale jej trwałą pamiątką stał się dom na Ochocie. Colonna-Czosnowski założył Pierwszą Spółdzielnię Budowlano-Mieszkaniową OIP, która pozyskała od państwa sporą posesję o pow. 1500 mkw. W latach 1923-1927 wzniesiono tu kamienicę o długiej, 90-metrowej fasadzie, ciągnącej się w 2/3 wzdłuż planowanej dopiero ul. Wawelskiej.
Budynek otrzymał adres Grójecka 45 i charakterystyczny wygląd: stylistycznie jest hybrydą zachowawczych elementów neorenesansowych (arkadowe okna w parterze) z ekspresjonistycznymi i kubistycznymi (trójkątne wykusze, trapezoidalne balkony). Roboty budowlane miały kosztować ok. 700 tys. zł, lecz ostateczna cena okazała się wyższa aż o 1 mln zł. Nie wszyscy spółdzielcy sprostali wymaganiom finansowym, choć byli to na ogół ludzie zamożni. Pomimo trudnych początków mieszkańcy domu tworzyli odtąd barwne środowisko.

Wśród pierwszych mieszkańców znaleźli się zwłaszcza liczni inżynierowie. Byli to m.in.: Edmund Szmidt, producent posadzek betonowych i skałodrzewnych (ksylolitowych), w które wyposażał wiele domów także na Ochocie (m.in. blok przy Niemcewicza 7/9); specjalista w dziedzinie górnictwa Kazimierz Pichelski, radca w Wydziale Polityki Przemysłowej w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Suski, handlowiec z branży włókienniczej Zygmunt Breitenwald. Przez kilkanaście lat na parterze kamienicy skład apteczny prowadził Gustaw Tejchert, który sam mieszkał niedaleko, bo na Grójeckiej 26. Członkiem inteligenckiej spółdzielni był zaś farmaceuta Hubert Trzaskowski, właściciel apteki w Markach, a po wojnie w Żyrardowie.

Wielu z ówczesnych lokatorów mieszkało tu aż do powstania, a potomkowie niektórych także długo po wojnie. I tak, Wacław Szwer, wykładowca chemii na Politechnice, jeszcze w latach 60. bronił grupy sąsiadów zagrożonych utratą praw spółdzielczych, zwracając się o pomoc do swojego dawnego studenta, a wtedy rektora PW i posła na Sejm PRL Jerzego Bukowskiego. Z kolei przemysłowiec i kupiec Edward Kikolski, rodem z Piotrkowa, wykształcony w Moskwie przed rewolucją, a zajmujący się produkcją cukierniczą, importem kawy i innymi biznesami, związał się z tym miejscem na stałe. Jeszcze dekadę temu we władzach spółdzielni zasiadał jego syn Bohdan Kikolski, znawca geografii i gospodarki Chin (zmarł rok temu).

W drugiej połowie lat 30. w kamienicy przy Grójeckiej 45 zamieszkał cały szereg znanych postaci. Byli wśród nich sędzia Sądu Najwyższego Józef Songajło, wykładowca Politechniki Czesław Mikulski, redagujący tutaj organ Stowarzyszenia Inżynierów Mechaników Polskich „Przegląd Mechaniczny”, a także Adam Uziembło – literat i dziennikarz, piłsudczyk, działacz socjalistyczny i dawny legionista, zarobkujący teraz wydawnictwami promującymi turystykę krajową i wydający czasopismo „Człowiek w Polsce”. Przez pewien czas w domu mieścił się też lokal ochockiej organizacji dzielnicowej PPS, gdzie regularnie urządzano publiczne odczyty i dyskusje.

Do interesujących lokatorów należał też inżynier technolog i politechnik Franciszek Kuropatwiński, doświadczony organizator przemysłu o znacznym dorobku jeszcze z czasów carskiej Rosji, który zasłużył się w tej dziedzinie także zarówno w pierwszych latach II RP, jak i w początkach PRL. Razem z Leonardem Łabuciem zakładał istniejącą do dzisiaj państwową fabrykę amunicji w Skarżysku. Poczas okupacji hitlerowskiej działał w Delegaturze Rządu na Kraj, za co był więziony na Pawiaku. Z kolei syn jego dawnego współpracownika Leonard Łabuć junior, inżynier mechanik, pracował w Instytucie Aerodynamicznym Politechniki, gdzie prowadził badania nad aerodynamiką kolei, samolotów i motocykli. Jego żona Maria i dwoje dzieci, Wandeczka i Stasinek, zginęli w powstaniu, prawdopodobnie zabici przez ronowców w kolonii dworków PKO przy Korzeniowskiego 6. On sam został wywieziony do obozu w Buchenwaldzie, gdzie zmarł w kwietniu 1945 roku, na kilka dni przed wyzwoleniem.
Barwną postacią mieszkającą w inteligenckiej spółdzielni był także Władysław de Bondy: literat, znawca teatru i dramatopisarz, który w latach 1919-1921 uczestniczył w misji dyplomatycznej na Kaukazie, gdzie przedstawiciele odrodzonej Polski próbowali rozwinąć współpracę z Gruzją i innymi krajami regionu przeciwko Sowietom. Nieraz ostrzeliwani przez czerwone milicje ludowe, więzieni przez bolszewików, po zawarciu traktatu ryskiego wrócili z niczym, a krótka niepodległość państw kaukaskich zakończyła się wkroczeniem Armii Czerwonej. Kontynuując politykę prometeizmu, dążącą do rozbicia ZSRR, utrzymywał też później kontakty z Tatarami Krymskimi. Po zakończeniu służby w MSZ został organizatorem największych imprez w II RP, m.in. I Konkursu Chopinowskiego (1927) oraz Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu (1929). Jego synowie byli harcerzami ochockiej 16 WDH.

W lokalach użytkowych na parterze kamienicy istniały różne zakłady, z których dwa warte są wzmianki. Tuż przed wybuchem II wojny światowej Maria Solska prowadziła kawiarnię – być może na rogu Grójeckiej i Wawelskiej, gdzie jeszcze dużo później, bo w latach 70., działała kawiarnia z ogródkiem (dziś jest tam salon optyczny). W latach 30. i podczas okupacji przy Grójeckiej 45 mieszkali też Wacław i Aniela Burciccy. On – mistrz rękawiczniczy – produkował galanterię skórzaną, a ona prowadziła sprzedający wyroby męża sklep galanteryjny „Aniela”. Burcicki dużo działał też społecznie: był radnym m.st. Warszawy i długoletnim prezesem staromiejskiego gniazda towarzystwa gimnastycznego „Sokół” przy Związku Rzemieślników, współorganizował I Zjazd Polaków z Zagranicy (1929). Redagował też czasopisma branżowe i starał się o rozwój edukacji wśród młodych adeptów różnych usług. W 1935 roku zapewne właśnie w tym domu Burcicki pisał artykuł dla pisma krawieckiego „Nowa Odzież”, gdzie w duchu epoki postulował: „Rzemieślnik winien być dumny ze swego zawodu, bo tworzy wartości i dobra materialne narodu, a gromadząc je, potęguje mocarstwowe stanowisko Polski. Rzemieślnika pragniemy widzieć, jako uspołecznionego obywatela, świadomego swych praw i obowiązków”.

Z tuż przedwojennych lokatorów przypomnijmy jeszcze dwóch. Pierwszy to inżynier elektryk Adolf Jan Morawski, były wicedyrektor elektrowni w Trzebini, który mieszkając tu u schyłku międzywojnia, rozwijał doświadczenia zdobyte przy elektryfikacji Zagłębia Krakowskiego w pracy dydaktycznej na Politechnice Warszawskiej i projektowaniu rozwoju sieci energetycznej w skali całego kraju. Zmobilizowany w 1939 roku jako porucznik rezerwy Wojska Polskiego, trafił do niewoli sowieckiej i został zamordowany w Katyniu. Wojnę przeżył natomiast inżynier elektryk Bronisław Zabłocki, politechnik lwowski, który po przeprowadzce do Warszawy mieszkał początkowo przy Barskiej 5, by wkrótce przenieść się na Grójecką 45. Pracował w znanej Fabryce Żyrandoli Elektrycznych Antoni Marciniak i S-ka na ul. Wroniej, a jednocześnie prowadził prace nad udoskonaleniem oświetlenia samochodowego, co łączyło jego zainteresowania z inżynierem Kazimierzem Szymańskim, u którego bywał w „benzynowym” domu na Białobrzeskiej (pisaliśmy o nim tu: https://www.facebook.com/ochocianie/posts/3011532328912476). W inteligenckiej kamienicy wychowywał się syn Zabłockiego, Wojciech, po wojnie znany szablista-olimpijczyk i architekt (niedawno właśnie zmarły).

Wrześniowa obrona Warszawy przyniosła kamienicy znaczne zniszczenia, w pełni naprawione dopiero po wojnie. Kolejnym dramatem była brutalna pacyfikacja zrywu 1944 roku. W pierwszych dniach powstania działał tu punkt opatrunkowy, zorganizowany przez mieszkankę domu pediatrę doktor Jadwigę Niepokójczycką wraz z małżeństwem lekarzy Janiną Bachańską-Kuźniecow i Anatolem Kuźniecowem. Leczono tutaj rannych podczas ataku na dom akademicki i Antonin, a 3 sierpnia punkt przeniesiono do monopolu tytoniowego. W tamtejszej Reducie Kaliska walczył m.in. 16-letni harcerze Szarych Szeregów Ryszard Todtleben ps. Sowa, syn przedwojennych jeszcze lokatorów inteligenckiej spółdzielni. Inna mieszkanka kamienicy Krystyna Rudasiówna ps. Ciotka była sanitariuszką w Batalionie „Golski”, ranna podczas walk w rejonie Politechniki. Oprócz rodziny Łabuciów tragiczny los spotkał jeszcze kilkoro cywilnych mieszkańców domu: zginęli Zdzisław Staweno, Ireneusz Fortuna, Czesław Maliszewski.

Po zakończeniu wojny, szukając środków na odbudowę kamienicy, wydzierżawiono jej fragment Motozbytowi. Dom zasiedlili częściowo dzicy lokatorzy, jednak z czasem mieszkania zostały wykupione przez spółdzielców. Najbardziej znaną powojenną lokatorką Grójeckiej 45, upamiętnioną tablicą od strony Wawelskiej, była artystka Wanda Telakowska. Propagatorka sztuki użytkowej i założycielka Instytutu Wzornictwa Przemysłowego mieszkała tu na poddaszu przez blisko 40 lat, aż do śmierci w 1985 roku. Świat sztuki reprezentowali również aktorzy Zygmunt Regro-Regirer i Igor Śmiałowski. Z uczonych należy wymienić zwłaszcza prof. Gustawa Wuttkego, geografa z Uniwersytetu Warszawskiego i autora podręczników akademickich. Podczas wojny 1939 roku stracił on żonę, a dwóch synów, żołnierzy baonu „Zośka”, poległo w powstaniu. Po wojnie Wuttke ożenił się ponownie z ich rówieśniczką, która została profesorem geologii UW.

W okresie powojennym w spółdzielni inteligentów tradycyjnie nie brakowało też inżynierów. Jednym z nich był prof. Władysław Tryliński, syn słynnego wynalazcy „trylinki”, sam zaś założyciel Wydziału Mechaniki Precyzyjnej Politechniki. Inny tutejszy długoletni mieszkaniec i politechnik to doktor Jerzy Zieliński z Instytutu Techniki Budowlanej. Na parterze kamienicy, oprócz wspomnianej narożnej kawiarni, pracownię zegarmistrzowską miał zaś Zbigniew Tołłoczko. Obecnie w budynku działają zakłady kosmetyczny i optyczny. W mieszkaniach inteligenckich spółdzielców zegary odmierzają zaś czas do zbliżającego się stulecia kamienicy.