Robert Soszyński przedstawił priorytety władz miasta na najbliższe cztery lata w dziedzinie transportu (https://bit.ly/33PH64o). Niestety wygląda na to, że nie tylko cofają nas one lata wstecz, ale są też wzajemnie sprzeczne…
1️⃣ „Parkingi są bezdyskusyjnym i podstawowym dla nas zadaniem” – to oznacza, że na pierwszym miejscu stawiane są interesy kierowców kosztem innych użytkowników ruchu. Mimo że 68% podróży mieszkańców Warszawy odbywa się transportem publicznym, rowerem lub pieszo. Do tego należy dodać, że wiceprezydent jasno opowiada się przeciwko zwężaniu jezdni. Czyli jest to polityka przedkładania potrzeb osób dojeżdżających samochodami z przedmieść nad potrzeby mieszkańców Warszawy.
„Nie mam najmniejszej wątpliwości, że zadaniem tej i najbliższych kadencji jest budowa infrastruktury parkingowej. W Warszawie tego brakuje od dawna” – na płatnych parkingach zawsze można znaleźć miejsce, zarówno w centrum, jak i poza (mówił o tym w styczniu nawet prezydent Rafał Trzaskowski: bit.ly/rt-parkingi). Tymczasem wiceprezydent chce budować kolejne parkingi, topiąc w nich publiczne pieniądze…
2️⃣ „dla mnie rozwój warszawskiego transportu publicznego jest bardzo ważny” – zobowiązanie ważne, ale niestety konkretów brak. Wygląda jak standardowe chwalenie się budową metra, czyli skarbonką bez dna, która drenuje budżet miasta i ogranicza inne inwestycje (z 2 mld zł na inwestycje rocznie od lat połowa przeznaczana jest na budowę metra). O zielonej fali dla tramwajów i (bardzo tanich) buspasach, które są potrzebne na już, ani słowa.
3️⃣ „Priorytetem jest promocja alternatywnych środków transportu. Rower to pojazd. Zobaczy Pan, ile kilometrów dróg rowerowych w czasie tej kadencji powstanie lub będzie w zaawansowanej budowie” – to bardzo dobra deklaracja, ale znów to tylko słowa. W przyszłym roku (w zupełnej sprzeczności z tym, co wiceprezydent mówi) planowane jest wyhamowanie inwestycji rowerowych. Widać to w budżecie miasta. Co z rondem Czterdziestolatka (przebudowywanym już czwarty rok tylko na papierze!), rondem Dmowskiego, Marszałkowską, Kopińską–Grzymały-Sokołowskiego? Konkretów brak. W dodatku Górczewska na odcinku bemowskim na skutek działań wiceprezydenta została pozbawiona drogi dla rowerów na rzecz parkingów. Przestrzeń nie jest z gumy. Deklarowanie większej liczby miejsc postojowych i nowej infrastruktury rowerowej często wzajemnie się wyklucza.
4️⃣ „Rozszerzanie strefy płatnego parkowania i stworzenie strefy śródmiejskiej, nieuchronny wzrost cen płatnego parkowania” – Rada Dzielnicy Ochota, z naszej inicjatywy, w lutym wystąpiła o przeprowadzenie konsultacji w sprawie rozszerzenia strefy na całą naszą dzielnicę. Zgodnie z prawem urząd miasta powinien odpowiedzieć na wniosek do 21 marca, a konsultacje powinny już być przeprowadzone lub przynajmniej zaplanowane. Mamy październik, inne wnioski o konsultacje, które później spłynęły do ratusza, zostały rozpatrzone. A ochocki leży w prezydenckiej zamrażarce (bit.ly/wnioski-kons).
5️⃣ „wyznaczanie strefy pieszej, tak jak na pl. Pięciu Rogów, czy w wakacje na Nowym Świecie – to perspektywa kadencji” – Nowy Świat latem jest zamieniany na deptak od kilku lat. Wie to chyba każdy warszawiak poza wiceprezydentem odpowiedzialnym za transport. A remont placu Pięciu Rogów miał zostać rozpoczęty w 2019 roku. Mówienie o perspektywie kadencji nie świadczy dobrze o aktualnych planach wiceprezydenta.
Albo będziemy mieli miasto dla wszystkich, gdzie wyraźnie preferuje się przyjazne dla mieszkańców i środowiska formy transportu – komunikację miejską (buspasy, zielona fala dla tramwajów, nowe linie SKM), rowery (dobrej jakości i spójna infrastruktura rowerowa w centrum), ruch pieszy (więcej stref pieszych, ścieżki rowerowe nie kosztem chodników, lecz jezdni); albo miasto będzie dalej niszczone przez nadmierny ruch aut, który odpowiada za zanieczyszczenie powietrza, hałas, korki, bariery komunikacyjne i wypadki. W tym drugim przypadku ludzie będą wynosić się z dzielnic centralnych, żeby zamieszkać z dala od autostrad miejskich, a pod koniec kadencji do miasta będzie wjeżdżało dziennie już nie pół miliona (jak obecnie), ale milion aut z przedmieść. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko.
Krucjaty anty-samochodowej ciąg dalszy. Myślący człowiek nie może Was poprzeć (mimo niektórych Waszych dobrych inicjatym) bo jesteście fanatykami, którzy walczą z samochodami zamiast szukać rozwiązań dobrych dla wszystkich (np. przejścia podziemne lub kładki nad ruchliwymi ulicami albo lepsza organizacja ruchu prowadząca do zmniejszenia korków i co za tym idzie smogu).