//Sto miejsc parkingowych na Ochocie na stulecie odzyskania niepodległości? A może sto koszy na śmieci?

Sto miejsc parkingowych na Ochocie na stulecie odzyskania niepodległości? A może sto koszy na śmieci?

Radni Ochoty wystąpili z inicjatywą wyznaczenia 100 nowych miejsc parkingowych dla uczczenia stulecia odzyskania niepodległości. Uważamy to za lekceważące podejście do historii naszego narodu i państwa.

Nie ulega wątpliwości, że problemy z parkowaniem samochodu dotykają sporej części mieszkańców naszej dzielnicy. Dlatego wielokrotnie pisaliśmy i zabiegaliśmy o wyznaczenie nowych pasów do parkowania na ulicy Grójeckiej, Wawelskiej (z sukcesem) czy o udostępnienie parkingów na „sprywatyzowanych” terenach miejskich, służących pracownikom firm (w Alejach Jerozolimskich i na Odrzykońskiej); udało się nam odzyskać dla mieszkańców ulicę Łęczycką (wcześniej zajętą na parking NIK-u). Chcemy także doprowadzić do rozszerzenia strefy płatnego parkowania i tak zmienić jej zasady, żeby doprowadzić do zwiększenia dostępności istniejących miejsc dla mieszkańców. Jednak inicjatywa jednego z radnych PiS (poparta przez wszystkich radnych z wyjątkiem Ochocian), żeby historyczne rocznice wydarzeń, od których zależał los naszego narodu i państwa, wykorzystywać do załatwiania przyziemnych spraw, uważamy za zdecydowanie niewłaściwą. To lekceważenie naszej historii, wykorzystywanie jej dla celów polityków, którzy (nie mając żadnych pomysłów, jak rozwiązać problemy mieszkańców) chcą zabłysnąć nieprzemyślanymi pomysłami w roku wyborczym. Takie podejście jest naszym zdaniem niegodne i lekceważące w stosunku do naszej historii i samej rocznicy.

Istotą bowiem uczczenia doniosłych i ważnych wydarzeń jest to, że oddziela się w nich sprawy przyziemne i doczesne od tych, które mają charakter ponadczasowy. Dlatego z okazji ważnych wydarzeń i rocznic montuje się tablice, stawia pomniki albo sadzi drzewa (i zamieszcza stosowną informację) itp. Taka forma czci ma charakter trwały i długowieczny – nasze dzieci i wnuki będą mogły za 20, 30 czy 50 lat przyjść w dane miejsce i przekonać się, że było to dla poprzednich pokoleń ważne wydarzenie. Tymczasem gdy z tej okazji zostanie wyznaczone miejsce parkingowe, nikt za rok czy dwa nie będzie nawet pamiętał, z jakiego powodu to się stało. Do tego istnieje spora szansa, że za ileś lat to miejsce może zacząć służyć czemuś innemu – organizacja ruchu, jak i technologia często się zmienia. Sprowadzając kluczowe w naszej historii wydarzenie do wyznaczenia miejsca parkingowego, remontu chodnika czy budowy ogrodzenia, lekceważymy jego ponadczasowy charakter i degradujemy je do okazji do spełniania naszych trywialnych potrzeb.

Co będzie następne? Sto krawężników albo sto koszy na śmieci na cześć odzyskania niepodległości? Jeżeli w dzielnicy jest potrzebne wyznaczenie stu miejsc parkingowych, to być może warto przemyśleć taką inicjatywę i ją zrealizować, ale czy politycy muszą do tego wykorzystywać tak ważne dla wszystkich Polaków wydarzenie?

Wstyd, Panie i Panowie radni!